STRASBURG W ŚWIĄTECZNEJ ODSŁONIE
Kojarząca się głównie z Europejskim Trybunałem Praw Człowieka stolica Alzacji, była naszym tegorocznym punktem do zwiedzania w wieczór wigilijny.
Główny deptak prowadzący do najważniejszego zabytku miasta, katedry Notre- Dame pełny był śpieszących się mieszkańców i popijających grzane wino turystów.Jarmarki świąteczne ulokowane były na każdym ryneczku,ale ten największy jarmark, skupiony był przy samym wejściu do katedry.
Monumentalna wieża kościoła zrobiła na nas niesamowite wrażenie, jest tak wysoka, że trudno dostrzec jej czubek ( ma 142 metry wysokości),ale za to jest świetnym punktem orientacyjnym.Zdobiona jest w stylu gotyckim,pomieszanym,francusko-niemieckim. Budowa jej została rozpoczęta w XI wieku i ciągnęła się przez kolejne.We wnętrzu nie lada gratka- zegar astronomiczny z XVI w. wysoki na 18 metrów.Wszystko tak ogromne,majestatyczne,że potrzeba dużo czasu na dokładne obejrzenie każdego szczegółu tej budowli.
Każdy kto chociaż przypadkiem, przejazdem znajdzie się w tym mieście,niech śpieszy prosto do jej wrót,wrażenia gwarantowane.
Sam Strasburg położony jest pięknie nad Renem i jego odnogą rzeką III,poprzecinany licznymi kanałami,tworząc wyspy miejskie.Nad jednym z kanałów znajduje się La Petite France ( Mała Francja) z typowymi dla miasta kamienicami szachulcowymi i drewnianymi fasadami ścian.
Urokliwe i bardzo romantyczne miejsce,zwłaszcza o zachodzie słońca. Pełno tam restauracyjek i kawiarenek,niestety nie było nam dane z nich skorzystać.W wieczór wigilijny sklepy i kawiarne zamykano wcześnie,już około piatej miasto powoli usypiało.
W Strasburgu jest bardzo dużo budowli sakralnych,dla lubiących kościoły, nie starczy czasu na zobaczenie ich wszystkich. My jak zawsze robiący wszystko w pośpiechu,nie zdążyliśmy odwiedzić ani jednego,za to naoglądaliśmy się ich licznych fasad,spacerując uliczkami zabytkowego centrum.
Ponieważ Strasburg leży tak blisko Niemiec, wpływy tego państwa widać na każdym kroku. Czuliśmy się tam jak w dwóch zupełnie różnych krainach.
Ludzie mówią po francusku,a właściwie po alzacku,budownictwo jest totalnie wymieszane, trudno odróżnić gdzie się w momencie znajdujemy-Niemcy czy Francja?,kuchnia- cięzkostrawna,tłusta,pełna cebuli i śmietany,ale z dodatkiem wspaniałych francuskich serów.
Typowy przysmak alzackiej kuchni to kopiec kiszonej kapusty,gotowany w winie,z dużą ilością mięsa i kiełbasy tzw CHOUCROUTE.
Warto powłóczyć sie po starówce,przechodząc przez liczne mosty i mosteczki,a dla lubiących nowoczesność zostaje dzielnica z siedzibami Parlamentu,także do zwiedzania w środku.
Nasz czas minął i udaliśmy się w niedaleką drogę,już za granicą niemiecką czekał na nas kolejny punkt do zwiedzania Norymbergia...
A w Norymbedze leje,wieje i w dodatku 5 stopni,miasto kusi,ale jak go zwiedzac w takich warunkach? O zgrozo!Wrócimy tu w lecie.NAPEWNO.
Komentarze
Prześlij komentarz